czwartek, 28 czerwca 2012

27.06.2012


Niezwykle wcześnie Jacek z Boguszem rozpoczęli dzień ponieważ prom przypływał już o 6:00 rano. Ciężko było później zasnąć bo koło auta krążył śmigłowiec wożący pasażerów promu Empress na lodowiec. Natalia rano poszła do pracy ale jak się okazało tylko na 2 godziny. Cały późniejszy dzień okazał się dniem lenia, wylegiwaliśmy się na słonku a Bogusz łowił ryby.
Pod koniec dnia Natalia z Jackiem wybrali się na wieczorny spacer podczas którego widzieli włochatego kozła ,który drapał się rogiem.








środa, 27 czerwca 2012

26.06.2012


Jacek zaspał dzisiaj do pracy co nie zostało w ogóle zauważone. Po powrocie zjedliśmy wsólnie śniadanie i zaplanowaliśmy wyprawę nad jezioro. Oczywiście jak zwykle zbieraliśmy się pół dnia i wyruszyliśmy dopiero o godzinie 15:00. Po dotarciu nad jezioro bardzo szybko obraliśmy kolejny cel jakim był dostrzeżony w oddali wodospad. Rzuconą propozycje przez Bogusza o dotarciu do podnurza szybko podłapali Jacek z Natalią.Przedzieranie się przez las trwało około godziny ale gdy dotarliśmy na miejsce z naszych twarzy nie schodził uśmiech.Widok zapierał dech w piersiach. Bogusz z Jackiem zdecydowali się podejść pod sam wodospad by napełnić bidony krystalicznie czystą wodą z lodowca. Podróż do domu jak to zwykle bywa minęła nam dużo szybciej bo w głowie mieliśmy już plan rozpalenia grilla. Jacek z Natalią oraz sezonowy wegetarianin Bogusz zajadali się przepysznymi sojakami w dwóch marynatach. Dzień zakończyliśmy herbatą z rumem i filmem.






25.06.2012


Bogusz jako jedyny wstawał wcześnie bo cumował kolejny prom o nazwie Marco Polo z którego wybiegło 900 pasażerów i rozbiegło się po małym Skjolden. Gdy Bogusz usnął ponownie Natalia z Jackiem wybrali się na romantyczny spacer nad wodę. Poranek minął leniwie całej trójce do czasu aż Jacek poszedł do pracy. Natalia z Boguszem wygrali milion w grze na telefonie Milionerzy. Od czasów naszego wspólnego mieszkania w Cieszynie nic się nie zmieniło bo Natalia z Boguszem wybierali się pół dnia na Ryby. Po łazikowaniu w poszukiwaniu internetu zna dogodne bardzo ładne miejsce na cypelku nad Fiordem. Rozstawiliśmy sobie krzesełka otworzyliśmy piwko i utknęliśmy tam na 2 godziny. Bogusz nie złowił dzisiaj ani jednej ryby. Ten dzień utkwił Boguszowi w pamięci ponieważ pierwszy raz udało mu się skontaktować z Majkelkiem na skype. Jacek po powrocie z pracy miło nas zaskoczył bo przyniósł z kuchni maszkiety ( czyli różne dobrości).





24.06.2012


Dzień jak co dzień.Pierwsza noc kiedy było ciepło. Natalia jest zła bo w dalszym ciągu od zeszłego roku nie zobaczyła w Norwegii łosia i zaczyna wątpić w ich istnienie. Ale miłym zaskoczeniem okazała się foka którą ujrzeliśmy płynącą w fiordzie nieopodal naszego auta.


22.06.2012




Ciężko nam teraz będzie opisywać wszystkie dni ze szczegółami bo nie różnią się zbyt wiele od siebie. Natalia z Jackiem cały dzień byli dzisiaj w pracy, a Bogusz oczekiwał na telefon który nie zadzwonił i sprzątał w ogórku.

wtorek, 26 czerwca 2012

23.06.2012



Jacek z Natalią poszli na cały dzień do pracy. Bogusz nie dokońca pewny swoich sił wyruszył na kolejną wyprawę w poszukiwaniu pracy. Pierwszym zaskoczeniem na trasie był tunel którym szedł około kilometra w którym nie było żadnego, naszczęście wziął ze sobą latarke. Aby dotrzeć do pierwszego domostwa musiał przebyć około 10km, oczywiście nikogo nie zastając w środku. Wyprawa trwała kilka godzin ale większość domów była pusta ponieważ w weekendy norwegowie mają w zwyczaju spędzać weekendy pozadomem. Powrót okazał się bardzo przyjemny ponieważ udało mu się złapać stopa do domu.

sobota, 23 czerwca 2012

21.06.2012




Po cumowaniu kolejnego statku, tym razem mniejszego o nazwie Boudicca mieszczącego zaledwie 856 pasażerów, pojechaliśmy do Sogndal do urzędu podatkowego. Wracamy do Skjolden małym promem który płynie z Solvorn do Urnes. Oczywiście ogórek musiał zaznaczyć swoją obecność na pokładzie pozostawiając po sobie czarnego kleksa z oleju. Po powrocie do Skjolden znowu poszliśmy do pracy, a Bogusz wyruszył na dalszą wycieczke roznosząc ulotki i pytając ludzi o prace. Bogusz przemierzając niezliczone ilości kilometrów po górzystym terenie zobaczył mnóstwo pięknych miejsc, oczywiście musimy pamiętać że chodzenie po górach nie należy do ulubionych zajęć Bogusza.

20.06.2012


Jacek z Boguszem zaczęli dzień bardzo wcześnie, po obudzeniu się o 6 rano bardzo szybko ustalili że śniadanie i resztę rzeczy przełożą na później co dało im dodatkową godzine snu.
Godzina 7:00 na horyzoncie pojawia się prom Costa Fortuna nie mamy dokładnych informacji co do wymiaru statku ale wiemy jedno że ma12 pokładów i mieści 3 tysiące pasażerów, a naszym zadaniem jest go przycumować.
Po powrocie kawa i śniadanie. O godzinie 11:00 Natalia poszła do pracy.Jacek do godziny 17:00 z nudów zwiedził najbliższą okolice a Bogusz trochę dalszą w celu poszukiwania pracy.



piątek, 22 czerwca 2012

19.06.2012


Dzisiaj dotarliśmy do miejsca docelowego Skjolden. Wybraliśmy się na rozmowę z menagerem ośrodka w którym mamy pracować, dużym zaskoczeniem dla nas było że menagerem okazała się kobieta ponieważ imię Turid wydawało nam się typowo męskie.Po dłuższej rozmowie okazało się że w tym momencie ona nie może zagwarantować pracy Boguszowi( o czym poinformowała nas 4 dni przed wyjazdem), wszyscy oczywiście jesteśmy dobrej myśli, że w lipcu wszystko się wyjaśni. Znaleźliśmy fajne miejsce na nocleg obok dostępu do prądu i mamy nadzieje że zostaniemy tam na dłużej. Po wypiciu dobrej herbaty z rumem nad fjordem wszyscy poszliśmy spać.  




18.06.2012


Po kolejnym nakarmieniu naszego auta olejem ruszyliśmy dalej dalej przez mocno zaśnieżone góry obok zamarzniętych jezior. Jest tak zimno, że w samochodzie leci para z ust ale to są chyba właśnie uroki Norwegii o tej porze roku. Po przejechaniu kilkunasty kilometrów czekała na nas kolejna niespodzianka, zjeżdżaliśmy w dół 20km serpentynami. Kilkakrotnie zgasło nam auto, Natalia się oczywiście wystraszyła ale jak mówi jej mama jest straszną panikarą. Na szczęście Jacek szybko ją uspokoił, że to przez hamowanie silnikiem i nic takiego się nie dzieje. Teraz jest godzina 01:30 i dalej jest jasno. Bogusz śpi bo boli go głowa ale my mamy nadzieję, że jak się obudzi będzie lepiej. Jest 01:45 zamiast się robić ciemno jest coraz jaśniej. Godzina 02:15 Bogusza w delikatny sposób budzi Natalia, a ten unosi głowę, która wygląda jak wyciągnięta z ula. Dotarliśmy do promu którym dopłyniemy do Sogndal.


Obudziliśmy się rano o 11:00 i wyruszyliśmy promem w dalszą podróż. Zrobiliśmy szybkie zakupy w Sogndal w postaci masła i sałatki ziemniaczanej która jest przysmakiem skandynawskim. Następnie zaczęliśmy odwiedzać wszystkich znajomych po kolei. Pierwszy w kolejności był Arne ale jak się okazało kopie gdzieś tunel i będzie na miejscu dopiero za 2 tygodnie, ruszyliśmy dalej i dotarliśmy do Gaupne gdzie mieszkają znajomi Polacy którzy tak samo jak my studiowali w Cieszynie. Po odwiedzinach ruszyliśmy w poszukiwaniu noclegu w kierunku Skjolden przy okazji zabraliśmy 2 autostopowiczów.
mamy chwilową przerwe w pisaniu ponieważ zaczeliśmy prace:) ale dzisiaj między jedną zmianą a druga postaramy się coś uzupełnić:)

wtorek, 19 czerwca 2012

17.06.2012


Godzina 02:00 zjeżdżamy z promu, zatrzymuje nas celnik i wysyła nas na kontrolę podczas, której nic nie znajduje albo nie chce nic znaleźć. Stajemy na pierwszej stacji w Norwegii gdzie idziemy spać i budzimy się dopiero o 11:15. Na śniadanie robimy, a bardziej Natalia robi smakowite tosty z czosnkiem i serem. Norwegia niczym nas nie zaskakuje ponieważ jest tu tak pięknie jak to wszyscy zapamiętaliśmy, tu nawet widoki lasu nie są nudne. Jedziemy sobie spokojnie aż tu nagle zgasł. Podkładka, którą wcześniej zamontowaliśmy nie dała rady i trzeba dać nową ale tym razem mocniejszą. Podczas naprawy Natalia zasypia, a Bogusz odpala zwycięskiego peta ale jak się okazuje za wcześnie ponieważ pęk przewód od cewki do aparatu zapłonowego. Nasz mały elektryk Jacek ogarnia sytuację w miarę szybko ale i tak staliśmy dwie godziny. Kolejny przystanek na obiad , tym razem Natalia zaserwowała sojaki w cieście naleśnikowym, makaron z sosem paprykowo-pomidorowym oraz sałatkę ze słoika. Miejsce w którym się zatrzymaliśmy miło nas zaskakuje bo okazuje się, że możemy się wykąpać za darmo. Jacek jeszcze klei tłumik, który już trochę był popękany.





16.06.2012


Jeżeli nasza trójka miałaby pisać przewodnik turystyczny to z całą pewnością Niemcy by się tam nie znalazły. To najnudniejszy kraj jeżeli chodzi o podróż samochodem. Kolejne przystanki, a my zawsze dolewamy oleju, jemy zupki i pijemy kawę. Pola, pola, lasy, lasy znowu pola i jak już można się domyśleć teraz lasy. Jak już wcześniej wspominałem Niemcy to dziki kraj ponieważ przez 140km. Nie mogliśmy znaleźć czynnej stacji na głównej trasie do Danii i wydaję mi się, że Niemcy to nie jest dobry kraj na nocną wyprawę. Jedziemy, jedziemy aż tu nagle jesteśmy w Danii. Jest godzina 10:00 i Bogusz odczuwa już zmęczenie, Ci dziwni Duńczycy ustawili źle znak ze zjazdem i zamiast na turist punkt trafiliśmy do wioski tirów gdzie można oclić towary. Jako, że Dania graniczy z krajem rządzonym przez Angie jest tak samo nudna z tą różnicą, że o tej porze roku kwitnie łubin, który pięknie wygląda na poboczach. Jest godzina 18:00, Jacek śpi jak kamień bo nawet „niebiański” śpiew Bogusza nie jest wstanie go obudzić dlatego razem z Natalią podejmujemy decyzję, którym promem płyniemy. Okazało się, że łajba, która miała nas zabrać odpłynęła, a kolejna za 4 godziny. Parkujemy nasz samochód i sami wyznaczamy strefę dla busów i camperów. Natalia w porcie zrobiła pyszny obiad w postaci ryżu z fasolką w pomidorowym sosie co dało nam siły na resztę dnia. Podczas standardowej już dla nas dolewki oleju Jacek odkrywa kolejną awarię, dokładnie koło pasowe alternatora trze o alternator co najprawdopodobniej spowodowane jest brakiem podkładki między nimi. Usterkę oczywiście naprawiliśmy. Chcąc skontaktować się z Majkelkiem i ogólnie jak człowiek wejść na neta udajemy się do siedziby Color Line gdzie jak już można się domyśleć nie działa WI-FI. Godzina 22:15 nasz prom o dumnej nazwie Super Speed II wypływa z portu. Na pokładzie robimy chyba z 10km wędrując z miejsca na miejsce, dowiadujemy się, że Polska przegrała 0-1 z Pepitkami oraz, że net na pokładzie jest płatny więc zaciskamy zęby i nie płacimy za usługę. Dzień kończy się wielkim talerzem frytek, który zjadamy ze smakiem.




15.06.2012r.


Poranek u Jacka w Taciszowie, wszyscy skapcaniali powoli jedzą śniadanie i dopijają kawę lecz w dalszym ciągu nie dociera do nas informacja, że jedziemy w kolejną podróż do kraju łosi, porostów, fiordów oraz zwykłej pracy za nadzwyczajne wynagrodzenie. Godzina 12:00, ogórek napakowany i gotowy do jazdy, a Jacek odpala silnik i rusza do przodu. Pierwszy przystanek u mechanika, który miał jeszcze tylko zerknąć do serca naszego pojazdu lecz okazało się, że jest chory i go nie ma. Od teraz celem są Niemcy bądź jak określa to nasza trójka „dziki kraj”. Jacek dzielnie prowadzi do ostatniej stacji benzynowej w Polsce gdzie zostają zjedzone trzy gorące kubki, które podnoszą temperaturę do tego stopnia, że łysina Bogusza oblewa się potem. Za stery w czapce kapitana i z okrzykiem „ahoj przygodo” wskakuje Bogusz dla którego kierownica stanowi koło sternika. Wszystko idzie pięknie i gładko gdy przed Berlinem pojawiają się pierwsze problemy. Tył samochodu przyozdobiony jest przez liczne plamy oleju, a przez tylną szybę widać tyle co Bogusz widzi bez okularów. Utraciliśmy około litra oleju i nie mamy pojęcia gdzie pojawił się wyciek, najprawdopodobniej wina leży po stronie chłodnicy oleju lub jej umocowaniu. Oczywiście taka „błahostka” nie zatrzymała nas i ruszyliśmy dalej ale tym razem z prędkością maksymalną 70km/h.