Jeżeli nasza trójka miałaby pisać
przewodnik turystyczny to z całą pewnością Niemcy by się tam nie
znalazły. To najnudniejszy kraj jeżeli chodzi o podróż
samochodem. Kolejne przystanki, a my zawsze dolewamy oleju, jemy
zupki i pijemy kawę. Pola, pola, lasy, lasy znowu pola i jak już
można się domyśleć teraz lasy. Jak już wcześniej wspominałem
Niemcy to dziki kraj ponieważ przez 140km. Nie mogliśmy znaleźć
czynnej stacji na głównej trasie do Danii i wydaję mi się, że
Niemcy to nie jest dobry kraj na nocną wyprawę. Jedziemy, jedziemy
aż tu nagle jesteśmy w Danii. Jest godzina 10:00 i Bogusz odczuwa
już zmęczenie, Ci dziwni Duńczycy ustawili źle znak ze zjazdem i
zamiast na turist punkt trafiliśmy do wioski tirów gdzie można
oclić towary. Jako, że Dania graniczy z krajem rządzonym przez
Angie jest tak samo nudna z tą różnicą, że o tej porze roku
kwitnie łubin, który pięknie wygląda na poboczach. Jest godzina
18:00, Jacek śpi jak kamień bo nawet „niebiański” śpiew
Bogusza nie jest wstanie go obudzić dlatego razem z Natalią
podejmujemy decyzję, którym promem płyniemy. Okazało się, że
łajba, która miała nas zabrać odpłynęła, a kolejna za 4
godziny. Parkujemy nasz samochód i sami wyznaczamy strefę dla busów
i camperów. Natalia w porcie zrobiła pyszny obiad w postaci ryżu z
fasolką w pomidorowym sosie co dało nam siły na resztę dnia.
Podczas standardowej już dla nas dolewki oleju Jacek odkrywa kolejną
awarię, dokładnie koło pasowe alternatora trze o alternator co
najprawdopodobniej spowodowane jest brakiem podkładki między nimi.
Usterkę oczywiście naprawiliśmy. Chcąc skontaktować się z
Majkelkiem i ogólnie jak człowiek wejść na neta udajemy się do
siedziby Color Line gdzie jak już można się domyśleć nie działa
WI-FI. Godzina 22:15 nasz prom o dumnej nazwie Super Speed II wypływa
z portu. Na pokładzie robimy chyba z 10km wędrując z miejsca na
miejsce, dowiadujemy się, że Polska przegrała 0-1 z Pepitkami
oraz, że net na pokładzie jest płatny więc zaciskamy zęby i nie
płacimy za usługę. Dzień kończy się wielkim talerzem frytek,
który zjadamy ze smakiem.